Festiwal Filmowy Tofifest chętnie nawiązuje współpracę z artystami i organizacjami, które cechuje twórcza niepokorność. Tym razem po pokazie filmu Portret kobiety w ogniu widzowie mieli okazję wziąć udział w dyskusji zorganizowanej przez Dyskusyjny Kobiecy Klub Filmowy Szpulka. W spotkaniu wziął udział profesor Marcin Jaranowski, filozof i etyk z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Poruszone zostały tematy wolności, reżyserskiej inspiracji i malarstwa.
Chociaż większość widowni na wszystkich dostępnych seansach obrazu Sciammy stanowią kobiety, a w samym filmie mężczyźni występują jedynie w drobnych wtrąceniach lub scenach przybijania gwoździ, nie jest on typowo feministyczną produkcją. Reżyserka chce nas skłonić do podjęcia się reinterpretacji znanych pojęć, rzeczywistości i mitów. Zasmakowała w sile, która wiąże się z byciem osobą decyzyjną, osobą, która się liczy - sugeruje profesor Jaranowski. Rzeczywiście, Celine Sciamma wielokrotnie proszona o wyjaśnienie tematyki filmu i przedstawionych w nim symboli, odpowiada prośbą o refleksję nad znanymi nam dogmatami. Co jeśli do tej pory błędnie interpretowaliśmy zachowania kobiet, biorąc ich największą siłę za okazywanie słabości? Długo szukałem właściwej interpretacji tego filmu, wczoraj słuchałem także wywiadu z reżyserką. Sposób, w jaki odpowiadała na pytania i ewidentna radość widoczna w momencie, gdy im się przysłuchiwała, może świadczyć o jej świadomości faktu, że my, widzowie, nie jesteśmy do końca w stanie rozpracować filmowej interpretacji. Zresztą, ten film podoba mi się właśnie dlatego, że nie do końca go rozumiem. Od kilkunastu lat zajmuję się filozofią i z doświadczenia wiem, że szybko tracę zainteresowanie autorami, którzy tworzą w przejrzysty dla mnie sposób. – Tak spuentował profesor, a jego zdanie na temat reżyserki zostało przyjęte z aprobatą.
Gość dyskusji nie stronił od nawiązań do znanych w świecie filozofii nazwisk i koncepcji postrzegania zła, które stanowi główny obiekt jego zainteresowań. Zaproponował nawet widzom inne tytuły, które, jego zdaniem, podejmują nie tylko podobną do Portretu kobiety w ogniu tematykę, ale także przedstawiają problem w zbliżony sposób. Istnieją dzieła sztuki, które wprowadzają względną sprawiedliwość: odnoszącą się do czegoś, co znajduje się na zewnątrz historii. “Portret kobiety w ogniu” jest świetnym przykładem, ponieważ przez całe stulecia kobiety były spychane poza margines. To mężczyźni decydowali o życiu, śmierci i losie rozmaitych osób, dlatego film przenosi akcent na zupełnie przeciwną stronę. Kobiety zdają się mówić: cały czas byłyśmy marginalizowane, zatem zobaczcie teraz, jak wygląda to od drugiej strony. Podobny punkt widzenia przedstawia choćby “Kler” Wojtka Smarzowskiego, zmianie uległo jedynie środowisko - opowiada profesor.
Przebieg dyskusji nie obył się bez kontrowersji, bez wątpienia świadczących na korzyść obrazu. Przede wszystkim odmienne zdania zgromadzonej widowni udowodniły jednak, jak wielki wpływ na odbieranie przez nas dzieł sztuki mają nasze poglądy i doświadczenia. Oprócz dywagacji nad definicją wolności i miłości, rozmowa skupiła się także na symbolice i jakości wykonywanych na wielkim ekranie portretów. Na sali znalazły się osoby zainteresowane lub zawodowo zajmujące się malarstwem.
Dodatkowym walorem spotkania była elastyczna postawa profesora Jaranowskiego, który nie tylko dzielił się swoją opinią z zebraną publicznością. Równie chętnie odnosił się do sugestii i interpretacji zgromadzonych widzów. Takich osób poszukujemy na naszym festiwalu, gdyż sztukę prawdziwie docenić można jedynie pozostawiając otwarty umysł!
Pamiętajmy, że festiwale filmowe to nie tylko pokazy ambitnego kina, ale także zaproszenie do zagłębienia się w tematykę, o której nie rozprawiamy na co dzień. To zaproszenie do dyskusji i interpretacji. Gdzie leży granica między interpretacją własną, a nadinterpretacją? Czy rację ma reżyserka Portretu kobiety w ogniu, twierdząc, że kino wciąż potrzebuje świeżego spojrzenia i ukazywania tych samych problemów z różnych perspektyw? Zapraszamy Państwa na ostatnie, weekendowe pokazy filmowe, z nadzieją, że każdy z nas odkryje na ekranie coś nowego. Coś, co zajmie nasze myśli aż do przyszłego roku.
Anna Tomaszewska