Rzadko powstają produkcje równie autentyczne, co biorący udział w festiwalowym konkursie obraz Nic nie ginie z sekcji From Poland. Fikcję zawsze uważamy za bardziej pociągającą i godną zainteresowania. Ta produkcja udowadnia jednak, że najciekawsze ludzkie historie napisało życie. O projekcie zrealizowanym z wielkim sercem i małym budżetem opowiedziała publiczności autorka scenariusza i reżyserka, Kalina Alabrudzińska, wraz z debiutującymi na ekranie aktorami.
Projekt wymyślony został kilka lat temu. Studenci aktorstwa Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi biorą w nim udział w ramach roku dyplomowego. Oprócz napisania pracy, mają za zadanie wcielić się w filmową rolę, w której pokażą, czego nauczyli się w ciągu czterech lat. Dla zdecydowanej większości są to aktorskie debiuty na dużym ekranie. Nie inaczej było w przypadku naszych gości. Piotr Pacek i Zuzanna Puławska wyrazili się o swoich bohaterach z dużą sympatią, natomiast Jan Hrynkiewicz przyznał, że swoją pierwszą rolę wyobrażał sobie inaczej. Jednak spotkanie z reżyserką i udział w projekcie nauczyły go pokory: nauczyłem się, żeby dosłownie grać mniej, nie pokazywać wszystkiego. Zaufałem Kalinie. O zaufaniu do mentorki wypowiedziała się również Zuzia Puławska: praca z Kaliną to większość warsztatu, który mam - tyle nie nauczyłam się przez całe lata szkoły. Projekt był bardzo wymagający, ale stał się również fantastyczną przygodą i wyzwaniem. Aktor, który może w takim stopniu ufać reżyserowi, zdolny jest do wszystkiego.
Scenariusz, który musiałam napisać, faktycznie był specyficzny - z uwagi na pracę, jaką trzeba później wykonać. Aktorzy muszą mieć możliwość zaprezentowania nabytych umiejętności, role muszą być w jakiś sposób rozwinięte - tłumaczyła reżyserka. Ale dla mnie był to projekt idealny. Nie narzekam ani na pracę nad tekstem, ani późniejszą: z aktorami na planie. Kalina Alabrudzińska odniosła się także do dostępnego budżetu. Potrafię robić filmy za niewielkie pieniądze. Liczą się dla mnie bohaterowie i ich historie, których nie muszę filmować w wielkiej kinowej sali - stwierdza bez cienia żalu. Żal pojawił się za to, gdy obraz nie zakwalifikował się do konkursu na Festiwalu w Gdyni, gdzie odbył się jedynie jego przedpremierowy pokaz. Brak docenienia był bardzo przykry. Staramy się jeździć na festiwale, promować projekt nawet za granicą. Na początku kariery bardzo ważne są nagrody. Ale i tak uważamy projekt i pracę nad nim za duży sukces - puentuje reżyserka, która również zadebiutowała: w kategorii pełnometrażowej.
Kinowa premiera Nic nie ginie planowana jest na marzec przyszłego roku, a ekipa łódzkiej filmówki pracuje obecnie nad kampanią reklamową. Ma być zabawna i pomysłowa - podobnie jak sam projekt.
Anna Tomaszewska