Gościem Łukasza Maciejewskiego był reżyser Janusz Zaorski — twórca „Matki Królów”, wyświetlanego w ramach pasma „Mistrzowie Niepokorni” podczas 18. MFF. Tofifest. Kujawy i Pomorze!
Twórca zaczął spotkanie od wytłumaczenia młodszym widzom terminu półkowniki oraz zarysowania tła historycznego, które jest bardzo istotne w przypadku „Matki Królów”.
Władza komunistyczna obawiała się niektórych filmów, gdyż stylizowane na historyczne, jednocześnie doskonale ukazywały ówczesną teraźniejszość. To właśnie jeden z nich. Terror czasów stalinowskich, ukazany w filmie odpowiadał rzeczywistości stanu wojennego, który zbiegł się w czasie ze zdjęciami. Gdy więc w 1982 roku przyszedłem do władz ze skończonym filmem, usłyszałem, że jest on antypolski i antysocjalistyczny. Zrozumiałem, że dostałem dożywocie. Spytałem szefa kinematografii, kiedy jest szansa, aby mój film trafił na ekrany. Odpowiedział, że wtedy gdy umocni się Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Z uwagi na to produkcja przeleżała 5 lat na półce — stąd nazwa — powiedział reżyser.
Ekranizacja powieści Kazimierza Brandysa pod tym samym tytułem czekała na „zielone światło” już od lat 70. XX wieku. Chęć adaptacji deklarował m.in. Andrzej Munk. Janusz Zaorski w rozmowie stwierdził, że książka „Matka Królów” była bardzo popularna w jego kręgach rodzinnych. Reżyser wyznał również, że tuż po ukończeniu szkoły filmowej marzył o nakręceniu tej właśnie produkcji.
W roku 1971 spotkałem się z Brandysem, a on zaproponował mi napisanie scenariuszu do tego filmu. Pisarz przyznawał, że nie spodziewa się, iż władza dopuści do powstania „Matki Królów”. Nie mylił się — scenariusz został odrzucony siedmiokrotnie. Dopiero nadejście karnawału Solidarności pozwoliło mi rozpocząć zdjęcia, natomiast liberalizacja końca lat 80. umożliwiła mi wyjazdy na międzynarodowe festiwale — przyznał Zaorski.
Reżyser przybliżył także kulisy zaskakującego obsadzenia Magdy Teresy Wójcik w głównej, tytułowej roli.
Odkryłem ją podczas gry w filmie „Palec Boży” u Antoniego Krauzego, gdzie zagrała fenomenalnie. Wiedziałem, że musi zagrać też u mnie. Pomimo sugerowanej Hanny Skarżanki czy też Barbary Krafftówny nie ugiąłem się. Jakości i skali jej wielkiej kreacji dowodzi uzyskany tytuł kobiety roku we Włoszech, który otrzymała wcześniej m.in. Indira Gandhi — zakończył.
Kolejne spotkania online już jutro. Zachęcamy do ich oglądania!
Ignacy Duszyński