Drugiego dnia festiwalu, 28 czerwca, odbył się przedpremierowy seans filmu „Miało cię nie być” w reżyserii Jakuba Michalczuka. Film bierze udział w konkursie filmów From Poland. Po pokazie, odbyło się spotkanie ze scenarzystką i współproducentką filmu Katarzyną Sarnowską oraz producentem Kubą Kosmą.
Film opisuje historię siedemnastoletniej Mańki, która po zajściu w nieoczekiwaną ciążę, szuka sposobu na dokonanie aborcji. Splotem przypadków pomaga jej w tym ojciec, Michał, z którym utrzymuje szczątkowy kontakt. Dzięki wspólnemu celowi udaje im się stopniowo odbudować relację. Jak mówi Katarzyna Sarnowska:
Dla mnie ten film jest szczególny w mojej kinematografii, ponieważ intencje były bardzo osobiste. Ja miałam doświadczenie aborcji, nie jedno, a dwa. Jedno w wieku siedemnastu lat. Pierwotnie napisałam tekst o dziewczynie, która tę aborcję robiła i moją intencją było stworzenie przestrzeni do dialogu dla osoby, która się znajduje w takiej sytuacji. Mam wrażenie, że przez to, że ta dyskusja się tak spolaryzowała w Polsce, w ogóle nie ma miejsca, nie ma słów, ludzie nie wiedzą, jak o tym rozmawiać, czy mogą. Moja intencja była taka, aby kobiety mogły o tym rozmawiać, niezależnie od tego jaką decyzję podejmą.
Scenarzystka skomentowała również zakończenie filmu, które wywołało dyskusję wśród widzów podczas spotkania:
Reżyser zrobił film, który kończy się w sposób niejednoznaczny. Dużo ludzi mówi o tym, że on się kończy w sposób jednoznaczny, że ta dziewczyna nie dokonuje ostatecznie tej aborcji. Dla mnie, w pierwotnej interpretacji, to było bardzo trudne, bo to było zupełnie inne od tego, co było w mojej intencji. Jednak w pewnym momencie zrozumiałam, że to dobrze, bo chodzi o to, aby była przestrzeń do dialogu. Byłam wściekła na Kubę Michalczuka za tę zmianę optyki, a dzisiaj jestem wdzięczna, bo możemy opowiadać o tym, pokazywać, że ta przestrzeń powinna być dla jednej strony i dla drugiej. Ja nie chcę mówić: „Róbmy aborcję”, tylko żeby móc podejmować własne decyzje.
Producenci wielokrotnie podkreślali na spotkaniu, że nie chcieli, aby wydźwięk filmu był polityczny. Chcieli, by był początkiem dialogu o tym, jakie uczucia towarzyszą kobiecie w takiej sytuacji. Z tego względu zdecydowano się na luźniejszą formę filmu oraz podjęcie tematu relacji rodzicielskich. Ojca i córkę zagrali Borys Szyc i jego córka Sonia. Na pytanie o wybór tej pary aktorskiej, Kosma odpowiedział:
Film nie był pisany z myślą o tej parze, ale gdy zaczęliśmy się zastanawiać, kto mógłby zagrać Ryfkę, chcieliśmy, aby zagrała ją osoba zbliżona wiekiem do bohaterki. Przypomniało nam się nagranie, w którym Borys Szyc i Sonia śpiewają „Shallow” i to nam zostało w pamięci.
Sarnowska dodała:
Rolę Michała miał początkowo grać Michał Żurawski i my szukaliśmy dziewczyny dla Michała Żurawskiego. Jednak przypomnieliśmy sobie to nagranie i pomyśleliśmy: „Trzeba zaprosić Sonię Szyc jak najszybciej na casting”. Zaprosiliśmy ją i tak się złożyło, że akurat byli razem. Powtarzam wszystkim wokół, Sonia załatwiła Borysowi tę rolę, nie odwrotnie. Mieliśmy trudną decyzję do podjęcia, ale ostatecznie zagrali we dwoje.
Zuzanna Kochanowska