W piątek, 30 czerwca, widzowie mieli okazję obejrzeć film „Jezioro słone” Katarzyny Rosłaniec. Po filmach takich jak „Galerianki” czy „Bejbi blues” reżyserka zapisała się we współczesnym polskim kinie jako odważna twórczyni niestroniąca od tematów tabu.
W swoim najnowszym filmie, którego seans na festiwalu wzbogacony został również o spotkanie z twórcami, reżyserka przedstawia historię małżeństwa z czterdziestoletnim stażem. Para w niepozornych warunkach domu letniskowego musi zmierzyć się ze swoją codziennością.
W filmie główną rolę Heleny, 62-letniej kobiety, próbującej na nowo zdefiniować swoją tożsamość, gra Katarzyna Butowtt, znana głównie jako modelka:
W którymś momencie, kiedy sprzątałam mieszkanie zadzwonił reżyser obsady, że Kasia Rosłaniec zakochała się we mnie i chce żebym grała główną rolę w jej filmie.
O pracy na planie mówi:
Byłam spokojniejsza, że będzie ktoś mi życzliwy, wszyscy aktorzy byli mi bardzo życzliwi, nie traktowali mnie jako outsidera. Wydawało mi się, że gramy do jednej bramki. — No i była to przygoda życia!
Filmu porusza problematykę przyzwyczajenia, a nawet zaniedbania w długoletnim związku.
To czego Helena doświadczyła to przemoc w białych rękawiczkach — podsumowuje odtwórczyni głównej roli.
Jak opisuje to Krzysztof Stelmaszyk, grający Pawła, męża Heleny — w tym filmie jedna osoba się rozwija, a druga doświadcza.
Matylda Podfilipska, grająca córkę Heleny i Pawła — Klarę, podkreślała uniwersalność filmu, mówiąc, że każdy widz ma szansę dostrzec w nim cząstkę swojej rodziny. Opisała to z perspektywy młodszego pokolenia.
Myślę, że to jest często powtarzana historia, dziecko staje w obliczu rodziców, którzy zawsze byli rodzicami, a tu się nagle okazuje, że to jest kobieta i mężczyzna. Dlaczego ci ludzie odsłaniają takie zaplecze, przecież oni zawsze powinni być tylko rodzicami i tak sobie spokojnie dożyć. Myślę, że teraz jest to temat, który w społeczeństwie bardziej wychodzi na wierzch — że rodzice to też ludzie, że dorośli też mogą gdzieś zawracać swoje ścieżki, mają prawo wyboru i mogą stanowić o sobie.
Krzysztof Stelmaszyk podsumował finałową sekwencję dwojga bohaterów:
Nie jestem pesymistą. Sytuacja finałowa jest otwarta, ale tak jak mówię, Paweł czegoś doświadcza. Nie będziecie tacy pewni, jeśli nakreślicie scenariusz dla tego faceta, że on pozostanie w tym w czym tkwił.
Butowtt, odnajduje w tym brutalnie prawdziwym scenariuszu iskrę nadziei. Na sytuację przedstawioną w filmie, a wszechobecną w prawdziwym życiu, proponuje rozwiązanie. — Walczyć o siebie.
Ja — jako Helena — zawalczyłam, a to czy to było na pożegnanie czy przebaczenie zostanie moją słodką tajemnicą.
Kaja Juszczenko