Owacjami na stojąco festiwalowa widownia powitała Krzysztofa Globisza, odtwórcę głównej roli w filmie „Prawdziwe życie aniołów” w reżyserii Artura W. Barona, zaraz po zakończonym seansie. Wyrazom zachwytu i wzruszenia nie było końca!
Film biorący udział w konkursie From Poland to historia niezwykle wzruszająca. Opowiada nam o znanym i cenionym aktorze Adamie (w tej roli Krzysztof Globisz), który przechodzi rozległy udar i traci swoje najważniejsze narzędzie pracy — mowę. Pomimo niedającej nadziei diagnozy, żona Agnieszka (Kinga Preis) nie poddaje się i z uporem walczy o powrót męża do zdrowia. Warto zaznaczyć, że film inspirowany jest biografią rodziny Globiszów.
Reżyser zdawał sobie sprawę od początku, że historia, w której główny bohater przezwycięża przeszkody i ostatecznie triumfuje nad przeciwnością to hollywoodzka pułapka, w którą łatwo wpaść i pokazać przesłodzony, infantylny obraz. Jednak w tym wypadku tak się nie stało.
Staraliśmy się zrobić własne kino, żeby to było kino prawdziwe, kino nie ckliwe, serialowe i telewizyjne. Rodzaj skromnego, ale mocnego filmowego opowiadania — tłumaczył Artur W. Baron.
Podczas spotkania podkreślano wyraźnie fakt, że film ten nie jest dokumentem. Krzysztof Globisz całkowicie wykreował tę rolę, zagrał ją od początku do końca. Budzi to tym większy podziw i szacunek, iż po swoich doświadczeniach uniósł on ten ciężar. Również Kinga Preis nie próbowała odwzorować żony aktora, ale uchwyciła w swojej grze energię i uniwersalnego ducha kobiety, która wytrwale wspiera i pomaga bliskiej osobie dojść do zdrowia.
Jak mówił sam reżyser: Siła kreacji Krzysia polega na tym, że jest to połączenie. Połączenie tego, co Krzysiu przeżył, z czego się wydobywał, co gdzieś w nim jednak zostało na dnie duszy z tym, co na potrzeby ekranu wykreował.
W filmie jest scena, w której załamana Agnieszka powoli zaczyna tracić wiarę w to, że jej mąż kiedykolwiek wyzdrowieje. Jednak zachodzi sytuacja, kiedy używa ich starego żartu, z którego dawniej zawsze się śmiali. Adam się śmieje, rozumie ten żart, a to daje jego żonie nadzieje na to, że on nadal gdzieś tam jest. Sam reżyser zaznaczył, że zależało mu na tym, żeby pokazać, że to też jest ważne i niezwykle istotne przy wychodzeniu z różnych chorób i krytycznych sytuacji.
Po obejrzeniu tej historii widz wychodzi z kina z nową dawką energii. Niesamowicie wzruszony, ale przekonany o tym, że warto żyć. Film skłania do refleksji nad naszym własnym życiem, a przy okazji jest tak bezpretensjonalny, skromny i prawdziwy, że ciężko się nim nie zachwycić.
To jest film, który dodaje skrzydeł — podsumował reżyser.
I nie było chyba osoby na sali, która by się z tym nie zgodziła.
Ida Klim