Ruszyły Audiowizje czyli lawina muzyki — ponad 30 koncertów na Tofifest. W konkursie głównym On Air we wtorek obejrzeliśmy znakomite filmy — trzy polskie premiery. Jednak niewątpliwie największe zamieszanie dnia wywołało spotkanie z twórcami „Polskiego gówna”.
Tymon, Brylewski, Jankowski, Glińska… plus Skiba i Konjo. Spotkanie po filmie Polskie gówno było równie nieprzewidywalne jak sam film. Liczba gości na scenie rosła i zmieniała się nieustannie. Ale nie ma powodów do zdziwienia, skoro oglądaliśmy pełnometrażowy debiut ekipy pod wodzą jednego z najbardziej niepokornych muzyków polskich Tymona Tymańskiego. Polskie gówno (Polish Shit) dostało nagrodę widzów na festiwalu w Gdyni. W Toruniu widzowie zapełnili salę po brzegi.
Po filmie rozmawiali z nimi autor scenariusza i pomysłu na film Tymon Tymański, legendarny muzyk formacji Brygada Kryzys, Izrael i Armia Robert Brylewski, montażystka filmu Agnieszka Glińska oraz reżyser Grzegorz Jankowski. Dołączyli spontanicznie lider zespołu Big Cyc Krzysztof Skiba i Paweł „Konjo” Konnak. Spotkanie było eksplozją emocji ekipy, dla której Polskie gówno, nie jest po prostu filmem jaki zrobili, ale formą krzyku niezgody na istniejącą rzeczywistość. Głośnego „nie” dla świata show-biznesu i przeżerającej wszystko żądzy pieniądza.
Filmowym wydarzeniem dniabyła polska premiera gruzińskiego obrazu Wyspa kukurydzy (Corn Island) w reżyserii George’a Ovashvili. Okrzyknięty wielkim odkryciem zwycięzca tegorocznego festiwalu w Karlowych Warach i gruziński kandydat do Oscara to artystycznie ascetyczny dramat zawierający ledwie kilkanaście linijek dialogu. Film porównywany przez krytyków do dzieł Tarkowskiego, Bressona i… Szekspira. Reżyser przenosi nas nad graniczną rzekę Inguri dzielącą Gruzję od Abchazji. Jest 1992 rok, trwa wojna abchasko-gruzińska. Na jednej z wielu wysepek w środku nurtu rzeki mieszka stary, gruziński rolnik Abga i jego nastoletnia wnuczka Asida, którzy usiłują uprawiać na niej kukurydzę. Pewnego dnia dziewczynka odkrywa, że na wyspie ukrył się młody, gruziński żołnierz. Idylla Wyspy Kukurydzy się kończy. Reżyser konstruuje bardzo przejrzysty dramat o więzi człowieka z naturą, zdradzając jednocześnie doskonale wyrobione oko do malowniczych pejzaży. The Hollywood Reporter napisał: Gruziński reżyser tka mocną bajkę o życiu i śmierci z prostych składników, tworząc dramat prawie bez słów.
Szwecję reprezentował Turysta (Tourist) Rubena Östlunda — polska premiera. Tomas i Ebba jadą z dziećmi w Alpy Francuskie na kilka dni na narty. Chcą spędzić sielankowe krótkie zimowe wakacje. Gdy wszyscy jedzą lunch na tarasie restauracji, nagle prosto z gór schodzi na nich lawina. Zmienia ona wakacyjny wypoczynek w próbę ich małżeństwa. Tomas i Ebba za wszelką cenę starają się ocalić łączące ich więzy. Film wygrał nagrodę jury sekcji Un Certain Regard na tegorocznym Cannes.
W 2007 roku najważniejsze nagrody toruńskiej imprezy zdobył brytyjski Hallam Foe. Teraz jego sukces ma szanse powtórzyć prezentowany we wtorek Snow in Paradise Andrew Hulme’a — również polska premiera. To mocny film bazujący na autentycznej historii Martina Askewa, który dorastał w przeżartym przestępczością londyńskim East Endzie. Bohater filmu — Dave — to drobny kryminalista, który prosperuje dzięki dilerce narkotykowej i przemocy. Gdy jego działalność prowadzi do śmierci najlepszego kumpla, Tariqa, Dave zostaje wepchnięty w nieznany mu świat wyrzutów sumienia i poczucia winy. Niespodziewanie odkrywa islam i zaczyna odnajdywać w życiu spokój, dopóki nie przypomina o sobie jego dawne, przestępcze życie, które wystawia na próbę nowe przekonania.
* * *
W konkursie polskim From Poland — prócz Polskiego gówna (Polish Shit) — pokazano Między nami dobrze jest (No Matter How Hard We Tried) Grzegorza Jarzyny, a Małe stłuczki (Little Crushes) w reżyserii Aleksandry Gowin i Ireneusza Grzyba, z którymi widzowie spotkali się po filmie.
Rozpoczęły się też koncerty festiwalu Audiowizje Tofifest. Odbywają się one w pięciu klubach na toruńskim Starym Mieście. Estrada Stage Bar Toruń zaprezentowała Benzin Machine i 30daysofline, Klub Dwa Światy (główny klub festiwalowy Tofifest) pokazał teatr improwizacji TGI Teraz, Kulturhauz gościł AlphaShip i Soundscape Mirror, w NRD Klubie zagrali Stardust Memories i Tau Ne, a w Galerii i Kawiarni Muza odbył się koncert Hulajduszy.
* * *
Należy się także kilka słów podsumowania wcześniejszych spotkań z filmowcami, o których nie pisaliśmy. Za każdym artystą stoi człowiek. Można być wielkim artystą i szują — to zdanie było jednym z najmocniejszych, jakie padły podczas spotkania z Jerzym Hoffmanem, laureatem tegorocznego Złotego Anioła za całokształt twórczości. Mistrz zdradził też, że jeżeli nakręci jeszcze film, to nie będzie on mówił o tematach bieżących: Dzisiaj interesują mnie problemy ludzkie, które są niezależne od czasu: miłość, nienawiść, zazdrość, żądza władzy — to, co od Kaina i Abla towarzyszy człowiekowi po dzień dzisiejszy, jest motorem jego działania. Nepotyzm, korupcja, gangsterstwo…? Myślę, że młodzi zajmą się tym lepiej ode mnie — zdradził.
Z tego, co widzę, wszystko się załamuje — to krótkie zdanie dosadnie oddaje zamysł Syllasa Tzoumerkasa, reżysera greckiego filmu A Blast prezentowanego w paśmie On Air. Z twórcą spotkaliśmy się po filmie. Obraz przedstawia rzeczywistość Grecji, jakiej nie znacie — państwa pogrążonego w kryzysie. Za pięknem krajobrazu kryje się dramaturgia ludzkiego życia. Jednak według twórcy to właśnie niepoprawność polityczna i postaci skonfrontowane z życiem mają wzbudzać w odbiorcy nadzieję… Film odbierany jest bardzo kontrowersyjnie, tak samo jak kontrowersyjna jest główna postać. Ciekawostką jest, że nie został jeszcze wyświetlony w Grecji.
O swoich debiutanckich Bobrach rozmawiali z widzami Tofifest reżyser Hubert Gotkowski i aktor Marcin Kabaj. W czasie dyskusji poruszyli bardzo wyraźnie temat braku humoru w polskich filmach. Krajowa kinematografia, w tym także ta niezależna, często bywa zbyt depresyjna, poważna i pozbawiona dystansu — mówił Gotkowski.
„Hardkor Disko” to film, w którym fabuła jest drugorzędna, a najważniejsze są przeżycia i emocje odbiorcy — tak o swoim dziele mówił Krzysztof Skonieczny podczas poniedziałkowego spotkania w Kinie Centrum. Dramat Skoniecznego to dzieło nietypowe pod wieloma względami. Sam reżyser określił film mianem „lustra”, które odbija emocje, doświadczenia, wrażliwość i wiedzę odbiorcy o świecie, a dzięki temu pozwala na dokonanie intymnej interpretacji filmu. Tę opowieść należy przefiltrować przez siebie — podsumował rozważania nad złożonością filmu Skonieczny.