15. edycja festiwalu Tofifest obfituje w moc atrakcji: koncerty, spotkania, goście zaleją Toruń. Ale najważniejsze są przecież filmy, którymi przez festiwalowy tydzień będziemy się karmić. Selekcjonerzy postarali się, byśmy nie narzekali na nudę, ale jak w tym gąszczu rarytasów odnaleźć prawdziwe białe kruki? Z pomocą przychodzi dyrektorka festiwalu Kafka Jaworska, która wskazuje swoich pięciu wspaniałych.
Obejrzałam wszystkie filmy, które zaprezentujemy w Toruniu. Każdy ma w sobie coś, co mnie porwało, zostało ze mną. Ale są wśród nich takie filmy, o których nie mogę przestać myśleć, choć czasami od projekcji upłynęło nawet wiele miesięcy. To prawdziwe perły, których projekcje polecam każdemu — mówi. Tego nie możecie przegapić!
Film Andrieja Zwiagincewa ma w sobie wszystko to, czego oczekujemy od tego reżysera: wiarygodnych bohaterów, którzy codziennie mocują się z życiem, konflikt, który napędza świat przedstawiony, i warstwę emocjonalną tak silną, że widz zanurza się w niej całości. To rzadki rodzaj dzieła, które nie tyle dotyka, co nokautuje. Po seansie tego filmu nie da się wrócić do swoich codziennych obowiązków. Uwalnianie się od „Niemiłości” trwa długo. To unikalne doświadczenie, które trzeba przeżyć samemu.
Mało mamy arcydzieł w polskim kinie po 1989 roku. Film Marka Koterskiego niewątpliwie jest jednym z nich. Nie zestarzał się od premiery ani trochę. Wciąż pozostaje boleśnie śmieszną wiwisekcją polskiego inteligenta, który musi mierzyć się z nieprzychylnym mu otoczeniem. To klasyk, który wpłynął na nasz sposób komunikacji: cytaty z „Dnia świra” weszły do potocznej polszczyzny, a Adaś Miauczyński — największy spośród polskich antybohaterów — stał się ucieleśnieniem naszych niespełnionych ambicji i wiecznych pretensji. Można się w nim dokładnie przejrzeć.
Maggie Gyllenhaal jako prostytutka i James Franco w podwójnej roli to duet aktorski, który może za sobą porwać miliony. Charyzmatyczni, wyraziści, przekonujący, a do tego grają w jednym z najważniejszych seriali dekady. HBO to już marka sama w sobie, która z każdą kolejną produkcją przypomina, za co ją pokochaliśmy. „Kroniki Times Square” opowiadają o początkach pornobiznesu w Stanach Zjednoczonych tak, jak nie zrobił tego żaden film: z dystansem, przekonująco i odnosząc się do współczesności.
Rewelacja Cannes, która pogodziła widzów i krytyków. Po „Persepolis” trudno wyobrazić sobie animację, która równie autorsko opowiadałaby o sytuacji kobiet w Iranie i ich przemianach. A jednak — Ali Soozandehowi się to udało. W jego opowieść zanurzamy się nie tylko za sprawą zajmującej historii, ale też formy — kreska reżysera ukontentuje tak amatorów malarstwa, jak i zagorzałych miłośników komiksu.
Na Michaela Haneke można liczyć. 75-letni laureat trzech Złotych Palm w Cannes powraca z dziełem, które mógłby podpisać debiutant. Austriak bez najmniejszych problemów nadąża nie tylko za sytuacją społeczno-polityczną (jego film jest bezpośrednim komentarzem do sytuacji uchodźców na kontynencie), ale też za przemianami formalnymi. W „Happy Endzie” świat przedstawiony oglądamy nie tylko okiem profesjonalnej kamery, ale też telefonów komórkowych i kamer przemysłowych. Hanekemu służy to do pokazania, że choć zmienia się świat dookoła nas, człowiek wciąż pozostaje taki sam. Kolejne wielkie dzieło tego uznanego reżysera.
Sprawdźcie wszystkie filmy z ramach specjalnego pasma „Must Be Must See”, które w tym roku debiutuje na festiwalu! Poza polecaną „piątką wspaniałych” znajdziecie tam obrazy specjalnie wybrane przez Kafkę Jaworską na prośbę widzów — spośród faworytów i czarnych koni tegorocznych festiwali i konkursów filmowych szefowa Tofifest stworzyła pasmo, którego nie wolno przegapić! Nie przegapcie też spotkań z gośćmi tegorocznej edycji! Kalendarium spotkań znajdziecie w programie.
Do zobaczenia na Tofifest!