Wreszcie, pierwszy raz w historii polski film zdobył Oscara w prestizowej kategorii dla Najlepszego Filmu Nieanglojęzycznego. Amerykańska Akademia Filmowa uhonorowała nim Idę Pawła Pawlikowskiego.
Pawlikowski był oszołomiony sukcesem, ale chyba cała Polska wraz z nim krzyczała z radości. Była 3:00 nad ranem czasu polskiego, gdy Nicole Kidman otworzyła kopertę i powiedziała jedno słowo: "Ida".
"Nie wiem, jak się tu znalazłem? Nakręciłem czarno-biały film o potrzebie wyciszenia i wycofania się ze świata, a wylądowałem w centrum światowego zgiełku. Życie jest pełne niespodzianek" – mówił wzruszony i roztrzęsiony Pawlikowski, kiedy miał swoje kilkadziesiąt sekund na podziękowania producentom i ekipie.
Przypomnijmy, że Polska miała tej nocy 5 szans na Oscara. Sama "Ida" nominowana była także za najlepsze zdjęcia autorstwa Łukasza Żala i Ryszarda Lenczewskiego. Podobnie nie udało się zdobyć statuetki nominowanym, dokumentalnym filmom "Nasza klątwa" Tomasza Śliwińskiego i "Joanna" Anety Kopacz. Oscara nie dostala także Anna Biedrzycka-Sheppard za kostiumy do filmu "Czarownica".
Największym zwycięzcą tegorocznej gali był film "Birdman" w reżyserii Alejandro G. Innaritu. Otrzymał cztery statuetki (dla najlepszego filmu, za reżyserię, scenariusz oraz zdjęcia). Tyle samo statuetek przypadło twórcom "Grand Budapest Hotel" Wesa Andersona (muzyka, scenografia, charakteryzacja i kostiumy). "Whiplash" zdobył 3 nagrody - za montaż, dźwięk i drugoplanową kreację J.K. Simonsa.
Warto dodać, że Oscara zdobyła też Julianne Moore za występ w "Still Alice". O tej roli pisaliśmy kilka dni temu, podkreślając iż oparta została na osobistej tragedii reżysera i scenarzysty Richarda Glatzera.