Tym razem nie będziemy mówili o filmach sześciokrotnie nominowanego do Oscara irlandzkiego rezysera. Jim Sheridan zaapelował bowiem o zakończenie wojny między gangami rodzin Hutch i Kinahan, który wybuchł w jego starej dzielnicy.
67-letni Sheridan jest najstarszym z siedmiu braci, którzy dorastali w skromnym domu w przy Sevilla Place w północnej częsci centrum Dublina, stolicy Irlandii.
Pomimo międzynarodowej sławy sześcioma nominacjami do Oscarów (oraz Złotym Aniołem Tofifest za niepokorność twórczą) nigdy nie zapomniał o swoich korzeniach. W ciągu ostatniego roku, rodzinna dzielnica rezysera została zalana falą bezprecedensowej przemocy gangów.
W wywiadzie dla dziennika Herald, Sheridan powiedział, że nadal jest w kontakcie ze swoimi starymi przyjaciółmi i sąsiadami, którzy "sa zdenerwowani i przestraszeni", falą morderstw gangsterów. Sheridan powiedział, że jest przerażony brutalnością gangów których walki pochłonęły już życie 10 osób.
Rzeź od Irlandii do Hiszpanii
Gangi rodzin Kinahan i Hutch mordują się nawzajem i w Dublinie, i na hiszpańskim wybrzeżu. Tam padła pierwsza ofiara, której zabójstwo rozpętało wojnę.
Chodzi o zamach na Garry'ego Hutcha. Był on zaufanym żołnierzem bossa gangu "Mnicha" Hutcha. Zlecenia zabójstwa wystawił boss konkurencyjnej grupy, Christy "Wytworny Don" Kinahan. Jego gang ma powiązania z kolumbijskimi i meksykańskimi kartelami jak i rosyjską mafią. Ten syndykat kryminalny zarabia rocznie ponad 400 mln €
Walczący nie cofają się przed niczym. W lutym dokonali ataku na luksusowy Regency Hotel, otwierając ogień podczas gali boksu o tytuł mistrza świata federacji WBO przed walką pomiedzy Jamie Kavanagh'em i Antonio Jao Bento.
Co ciekawe, Sheridan miesiąc temu został zauważony ze wspomnianym Jamie Kavanagh'm podczas przygotowań do kolejnego filmu.
Czy słowa szanowanego w irlandii filmowca pomogą w powstrzymaniu fali przemocy?
(fot. Gerry Hutch, pierwsza ofiara wojny gangów, "Herald")