Piątego dnia 22. MFF Tofifest. Kujawy i Pomorze, w ramach pasma 20 lat Warszawskiej Szkoły Filmowej, nasi widzowie obejrzeli film „kRAJ” w reż. Macieja Ślesickiego, Mateusza Motyki, Veroniki Andersson i Filipa Hilleslanda. Po projekcji z publicznością spotkali się Kanclerz Warszawskiej Szkoły Filmowej Maciej Ślesicki oraz autor zdjęć Mateusz Pastewka.
Rozmowa z zaproszonymi gośćmi, prowadzona przez Artura Zaborskiego, rozpoczęła się pytaniem o genezę powstania filmu. Maciej Ślesicki przyznał, że twórcy byli absolutnie sfrustrowani, dlatego też stworzyli film o sfrustrowanym kraju. Dodatkowo podkreślił wartość uczestnictwa w projekcie przyszłych młodych filmowców:
Chciałem, żeby szkoła wyprodukowała film, gdzie wielu studentów będzie mogło się pokazać, zadebiutować. Dlatego zrobiliśmy ten film w takiej, a nie innej konwencji. Dzięki temu masa naszych studentów mogła zrobić coś swojego, co później trafiło do kina i dystrybucji światowej.
Ślesicki, zapytany o kulisy pracy ze swoimi studentami, odpowiedział, że praca z młodymi, aspirującymi twórcami filmowymi wyglądała różnie. Niektórzy przychodzą z gotowym scenariuszem, a tylko część pomysłów wymaga liftingu, poprawek. Podkreślił jednak kluczową rzecz:
Mnie interesowało bawienie się z młodymi ludźmi na planie. Na przykład to, że zrobiliśmy na końcu zdjęć wielką wojnę na fajerwerki, mnie po prostu bawiło. Nakręciliśmy to i dla mnie to była zabawa.
Jeden z autorów zdjęć do filmu „kRAJ”, Mateusz Pastewka, ówczesny student Warszawskiej Szkoły Filmowej, zapytany o współpracę ze swoim wykładowcą, odpowiedział:
To było trudne, nie ukrywam. Maciek jest moim nauczycielem, mentorem. Sam z wykształcenia jest też operatorem. Uważam to za bardzo ciekawe przeżycie – pracować z tak wrażliwym wizualnie reżyserem. Mogę powiedzieć, że Maciek należy do reżyserów, którzy są bardzo konkretni. Dawał mi on bardzo duże wyzwania do pokonania, np. jak to zrobić, żeby w nocy na te 1000 klatek przewrócić samochód do góry nogami. To było trudne, a zarazem bardzo ciekawe.
Zofia Danielewicz