Odeszła pani Danuta Szaflarska. Niedawno ukończyła 102 lata, dzisiaj już Jej z nami nie ma. To strasznie smutna chwila i strata, jakiej nie da się naprawić.
Niecałe trzy lata temu odbierała w Toruniu Złotego Anioła Tofifest za całokształt twórczości. Dzisiaj zespół Teatru Rozmaitości w Warszawie, w którym grała, poinformował o śmierci Pani Danuty.
"Dobrze pamięta się tylko to, co się sknociło"
Gdy Pani Danuta była naszym gościem, zaskakiwała - mając wtedy 99 lat - energią i humorem. Jak przyznała, była wtedy najstarszą grającą na deskach teatru aktorką. "Nie mam chyba zbyt wielkiej konkurencji" — śmiała się podczas spotkania. "Jest nas coraz mniej, ale staruszki w filmie są potrzebne".
Wspaniałe poczucie humoru i dystans do własnej osoby pozwoliły aktorce osiągnąć ogromny sukces. Współpracowała z wieloma wybitnymi reżyserami, wcieliła się w setki ról. Jednak ulubionej nie jest w stanie podać. "Dobrze pamięta się tylko to, co się sknociło" — konstatowała.
Widzom Tofifest z uśmiechem tłumaczyła, że liczy się charakter i usposobienie. "Trzeba się cieszyć ze wszystkiego i po prostu lubić żyć. Jak się widzi coś pięknego, to się trzeba cieszyć. Jak się zje dobre ciastko, to też się trzeba cieszyć" — mówiła Szaflarska.
Od "Skarbu" do "Pokłosia"
Karierę teatralną rozpoczęła w 1939 roku w Wilnie, filmową - w 1946 od roli w słynnych w „Zakazanych piosenkach”. Potem przyszedł „Skarb”, który ugruntował jej popularność. Niestety, późniejsza stlinowska zima, dosięgnęła też kina i Danuta Szaflarska skoncentrowała się na teatrze. W międzyczasie zagrała m.in. u Jana Rybkowskiego w „Dziś w nocy umrze miasto”, u Kazimierza Kutza w „Ludziach z pociągu” i u Tadeusza Konwickiego w „Dolinie Issy”.
Bardzo ważnym etapem jej twórczości była współpraca z Dorotą Kędzierzawską. Nakręciły razem trzy filmy, „Diabły, diabły” (1991), za które zdobyła Złote Lwy dla najlepszej aktorki drugoplanowej, „Nic” (1998) oraz piekne „Pora umierać”. Ta rola przyniosła Danucie Szaflarskiej Złote Lwy dla aktorki pierwszoplanowej.
Honorowano ją także Polską Nagrodą Filmową "Orzeł" i "Złotą Kaczką" za całokształt twórczości (2012), "SuperWiktorem" za całokształt twórczości (2013), "Złotym Berłemo" Fundacji Kultury Polskiej (2014 i naszym Złotym Aniołem Tofifest (2014),
Ostatni film w jakim zagrała to węgierska fabuła "Mama i inne cudaki z naszej rodziny" (2015), a wcześniej "Między nami dobrze jest" (2014) i "Pokłosie" (2012).
"Trzeba cieszyć się każdym dniem"
Była niesamowicie ciepłą osobą, która energią mogłaby obdzielić kilku młodzików. na koniec przytoczymy cytat z artykułu z Gazety Wyborczej o wizycie Pani Danuty u nas.
Zapytana jak to się dzieje, że mimo wieku, nie straciła ani odrobiny energii, mówiła: "Wydaje mi się, że to kwestia mojego charakteru. Trzeba po prostu cieszyć się każdym dniem. Ksiądz Popiełuszko, mój serdeczny przyjaciel, zawsze powtarzał: „nie ma lekko” - mówiła podczas spotkania z widzami na festiwalu Tofifest w 2014 roku. "Kiedy powiem sobie coś takiego, od razu robi mi się radośnie. Jeśli przytrafia mi się coś złego, nie trzeba się martwić. Należy cieszyć się ze spotkań z ludźmi, z tego, że kwiaty są piękne, że zjadło się dobre ciastko [śmiech]. To zależy od usposobienia, ale myślę, że żyję tak długo, bo kocham życie, moją pracę, ludzi, rodzinę, przyjaciół - podsumowała Szaflarska.
Dziękujemy Pani Danuto, że była Pani z nami.